niedziela, 15 lipca 2012

Zdrowi SMowcy

Mało mnie tu. Prawie wcale. Do blogów i kwiatów kompletnie nie mam ręki i każdy pod moją opieką niechybnie by zwiądł. Dlatego w naszym domu jednymi i drugimi zajmuje się moja Pani. Mało mnie tu, tak jak mało w sumie myślę na co dzień o SM. Ale tu mógłbym się trochę bardziej przyłożyć...

Ona nie napisze o tym, jak to jest kiedy nie mogłem zrozumieć, co to znaczy, że "jakoś dziwnie czuje prawą rękę". Nie napisze też o tym, jak biegałem prawie godzinę między oddziałem neurologicznym a ostrym dyżurem w poszukiwaniu jakiegokolwiek lekarza, kiedy dostała trzęsawki z nerwów i wycieńczenia po podaniu jej n-tej kroplówki. Nie opowie, jak czeka się z najbliższą osobą na wyniki rezonansu, a kiedy już są, próbuje się wytłumaczyć, że te "ogniska" z opisu, to nie musi być, to o czym się czytało w internecie. Jeszcze wiele innych zdarzeń, uczuć, odczuć i myśli to moje SM, nie jej.

Bo na swój sposób ja też mam SM. I nasi rodzice i dziadkowie. I znajomi, którzy wiedzą. I póki co na dobrą sprawę nic nam wszystkim na razie nie jest. Jest "normalnie". Ale bywa różnie. I dla takich jak my też ma być ten blog. Powinienem częściej o tym pamiętać.

Brak komentarzy: