piątek, 4 maja 2012

Na później

Nie nadużywa(my) tego bloga. Może wygląda pustawo, ale to tylko dlatego, że nie ma czasu, że on jest na później, na kiedyś, oby jak najpóźniej. Nie nadużywamy go, bo jest dobrze, bo do tematu SM wracam, kiedy jest gorzej, jak dzisiaj - bo od kilku dni ręka jakaś zdrętwiała i sztywna, bo pewnie to ta cała spastyczność i znowu się boję i szperam po publikacjach i cudzych blogach. Może jakieś dobre słowo, a może to dziś, może ktoś coś wymyślił, bo wierzę ogromnie, że się wszyscy doczekamy! Wierzę bardzo, że SM też jest na później albo na nigdy, bo ktoś rozwinie nad nami dobry parasol skutecznego leku i zdążę, choć wciąż brzmi to jak bajka. Choć wracają myśli o emigracji, bo jesteśmy tutaj w totalnej czarnej dziurze, bo nie dość, że jest źle, to w Polsce jakby jeszcze gorzej... Ale ja ciągle wierzę, że mi się uda i nie mam zamiaru przestać i nie oddam bez walki niczego! Chciałabym tutaj zostać. Chciałabym, żeby było jak dawniej :)

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Nie będziesz czuła-ł się lepiej. Już nie będziesz nigdy młoda-y. Jak nie wygrasz na loterii, nie będziesz bogata-y. Nie będziesz już nigdy zdrowa-y. Że się buntujesz, to i słusznie, ale... Musisz ten stan rzeczy zaakceptować. Tak jak ja...

Ona pisze...

Myślę sobie jednak, że to jak się czujemy zależy od tego, co mamy w sercu i w głowie i od tego, jakimi otaczamy się ludźmi i jakich los nam zsyła. Ludzie zdrowi potrafią móc, a przede wszystkim chcieć mniej i nie tak mocno niż niektórzy chorzy. Ja na pewno się nie poddam, chociaż chwilę zwątpienia dopadają mnie od dnia diagnozy niemalże codziennie :)